New
Nov 25, 2012 1:05 PM
#1
![]() Oto i on! dłuuugo wyczekiwany lub też nie konkurs na opowiadanka! :P TAAAADAM~! Z racji tego, że dostałyśmy tylko 4 opowiadania, tym samym wszystkie wchodzą do fazy głosowania przez naszych drogich klubowiczów! Zasady: - zanim zagłosujesz przeczytaj WSZYSTKIE opowiadania, by Twój głos był sprawiedliwy! - głosujemy na wszystkie opowiadania w systemie: 1. praca nr x - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr y - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr z - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr q - otrzymuje 1 pkt - głosy oddajemy w tagu spoilerowym: [ spoiler ] głosy [ /spoiler ] - autorzy prac również mogą głosować :) jednak prosimy zachować anonimowość! - nie wymagamy komentarzy czemu zagłosowaliście tak, a nie inaczej, ale miło by było gdybyście napisali jakieś swoje wrażenia :P Głosowanie trwać będzie 2 tygodnie tzn. do wieczora - 9.12 :) Zaczynamy! Praca nr 1 Tytuł: "The zombies which Kuroko kills" Prolog. Handlarz Śmierci odwiedził mnie w pierwszą listopadową noc, w moim mieszkaniu. Cicho zmaterlizował się przede mną jakby wychodząc z mgły. Miał długą szatę do samej ziemi i cerę białą, koloru księżyca. Pobieżnie rozejrzał się, a ozdoby w jego włosach zaszeleściły. Oddychał inaczej niż ludzie, jakby całym ciałem. Następnie zbliżył się do mnie i powiedział głosem z rodzaju tych których się nigdy nie zapomina. Zarówno niskim jak i melodyjnym. - Przyszedłem cię ostrzec, Tetsuya Kuroko. Nadeszła śmierć do twojego miasta, a jej siła to siła milionów. Powstrzymaj ją, powstrzymaj za wszelką cenę. Tylko ty możesz to zrobić. Kiedy skończył, jego słowa rozbrzmiewały jeszcze w mojej głowie, a ciszy w pokoju nie zakłócał żaden dźwięk. Wszystko powoli zaczęło zanikać, aż w końcu zapanowała ciemność. W następnej chwili otworzyłem oczy na dźwięk budzika. Byłem w moim pokoju, sam, a promienie słońca wpadały przez uchylone okno. Tamten moment sprzed chwili minął i nic nie wskazywało na to, by wydarzył się naprawdę. Jednak słowa Handlarza wciąż brzmiały w mojej głowie, dokładnie te, które wypowiedział. Po chwili wstałem by przyszykować się do szkoły, pełen sprzecznych uczuć. Rozdział 1. Dzień był rześki, lecz zadziwiająco ciepły jak na listopad. Zrzucone przez wiatr żółte i pomarańczowe liście tworzyły niesamowitą alejkę wyłożoną złotym dywanem. Pojedyncze obłoczki na niebie miały idealny biały kolor. Kuroko wyglądał przez okno szkolnego gabinetu pielęgniarki. Miał mieć właśnie półroczne badania, ale pielęgniarka gdzieś wyszła i nie wracała już od 10 minut. Chłopak zaczynał się nieco niecierpliwić. Na szkolnym dziedzińcu nie było żywej duszy. Nawet na ulicy nikogo nie było. Nagle w rogu szkolnego boiska chłopak dostrzegł jakiś niepokojąco wyglądający cień… Drzwi otworzyły się i pielęgniarka wolnym krokiem weszła do środka. Jej skóra miała barwę zgniłego owocu i pachniała równie nieprzyjemnie. Jej oczy błądziły nie zatrzymując się na niczym konkretnym. - Pani doktor, czy wszystko w porządku? – spytał Kuroko, przypatrując się kobiecie. Dostrzegł, że jej włosy były w nieładzie , a rajstopy zostały podarte. - Co? – spytała, a jej głos zabrzmiał jak kaszel, ale jej oczy skupiły się wreszcie na chłopaku. – Tak, w porządku. Ale jeśli możesz, przyjdź jutro.. Dzisiaj nie czuję się za dobrze. Po tym zdaniu pielęgniarka zachwiała się i przewróciła. Z tyłu, na szyi miała ranę jakby od ugryzienia. Tetsuya pochylił się i już chciał jej dotknąć, gdy ktoś złapał go mocna za ramię i odciągnął. - Nie dotykaj. Została ugryziona. Kuroko odwrócił się. Za nim stał Aomine, mierząc go czujnym spojrzeniem. - Ale… - Lepiej stąd chodźmy – powiedział, po czym pociągnął Kuroko za ramię i wyszli na korytarz. Aomine zaczął mocować się z drzwiami, by zamknąć je na klucz. - Aomine-kun, wytłumacz mi o co ci chodzi.. – zaczął Kuroko, równocześnie zły i przerażony. I wtedy usłyszeli głośny krzyk, a następnie tupot wielu nóg. - Chodźmy – rzucił tylko Daiki, i zaczął biec w stronę schodów. Kuroko z niemałym trudem po chwili go dogonił. - Czemu biegniemy? – spytał z przerwami, robiąc miejsce na złapanie oddechu. – Co tu się dzieje, Aomine?! Pytany odwrócił się na chwilę przez ramię, by powiedzieć wyraźnie: - Naszą szkołę zaatakowały żywe trupy. Kuroko pod wpływem szoku na sekundę się zatrzymał. „Żywe trupy..” powtarzał gorączkowo. W pewnym momencie Aomine zwolnił i wbiegł na stołówkę szkolną. Zdezorientowany Kuroko podążył za nim. - Chyba nie chcesz teraz jeść… - zaczął, ale przerwał gdy Aomine wszedł na zaplecze kuchni. Po chwili wrócił, niosąc w ręku długi – i sądząc na oko – ostry nóż. - Będziemy potrzebowali broni. Tak na wszelki wypadek – dodał w formie wyjaśnienia. - Zamierzasz tym walczyć? – spytał z niedowierzaniem Kuroko. Daiki uśmiechnął się tylko zagadkowo. W tym czasie zdążyli wyjść i stali teraz na korytarzu. - Naprawdę, poza tym że nasze miasto zostało zaatakowane przez zombie, nie wiem nic. Ale musimy sobie jakoś z nimi poradzić. Ty ich nie zabijesz – one zabiją ciebie. Jesteś ze mną, Kuroko? Tetsuya popatrzył z niedowierzaniem na przyjaciela. Wszystko wydarzyło się tak nagle… - Ooo, chyba nie masz wyboru. Jeden z nich tu idzie – powiedział Aomine, uśmiechając się dziko i podnosząc swoją nową broń. Kiedy zombie był już wystarczająco blisko, chłopak zamachnął się nożem kuchennym i głowa trupa potoczyła się w stronę schodów, zachlapując wszystko dookoła posoką. Czarną. Chłopak dumnie uśmiechnął się i odwrócił w stronę Kuroko. - I widzisz, to wcale nie takie… - UWAŻAJ! Aomine w ostatnie chwili zrobił unik przed wciąż ruszającym się ciałem zombie, choć bezgłowym. Przerażenie ogarnęło ich obu. Wciąż żywy truposz wcale nie takim powolnym krokiem zbliżał się do nich. Wyjście było po drugiej stronie korytarza. Chłopcy zaczęli się cofać, aż w końcu natrafili na ścianę. Gdy zombie był już bardzo blisko Kuroko zdał sobie sprawę że kieruje się on tylko w stronę Aomine. "Nie widzi mnie”, przebiegło przez głowę Kuroko. W następnej chwili chwycił nóż który trzymał jego towarzysz i zaatakował trupa. Podciął mu nogi, a następnie wbił ostrze mocno i głęboko w klatkę piersiową, przebijając serce. Krew wytrysnęła, brudząc ubranie Kuroko i ściany dookoła. Zombie już nie wstał, ale żaden z nich się nie ruszał. Minęły sekundy, zanim Aomine odezwał się lekko drżącym głosem. - Z-zabiłeś go, prawda? Kuroko kiwnął jedynie głową, nie potrafiąc w tamtej chwili wydobyć z siebie głosu. Nagle na schodach usłyszeli czyjeś kroki. - Tu jesteście! Musimy natychmiast stąd iść. Na korytarz wbiegł Kise. Był cały poturbowany, tak jakby spadł ze schodów. Miał urywany oddech, ale jego oczy błyszczały podekscytowaniem. Kiedy zobaczył wszędzie rozpryśniętą krew i nieruszającego się zombie u stóp Kuroko, na jego twarzy pojawiło się coś jeszcze – fascynacja. - Nie mówcie.. Że udało wam się go zabić – powiedział, powoli się uśmiechając. - Kuroko to zrobił – odparł Daiki, odrywając się od ściany i podchodząc do przyjaciela. - No.. No to łał – zaśmiał się blondyn, spoglądając z uznaniem. – Jesteście pierwsi. Kuroko drgnął. - Pierwsi? - Próbowaliśmy zabić je różnymi sposobami, ale nic to nie dawało. Może tylko ty to potrafisz. Kuroko mocniej zacisnął rękę na uchwycie noża. Przypomniał sobie słowa Handlarza: „Tylko ty możesz to zrobić”. Jego serce zaczęło mocniej bić, tak jak wtedy, na boisku. Na chwilę przymknął oczy, a gdy je otworzył zobaczył martwe ciało zombie i swoich dwóch kolegów, patrzących na niego z napięciem. - Gdzie jest reszta? – spytał. Kise ożywił się. - Czekają na dole. Przynieśliśmy kilka przedmiotów, które mogą się przydać. -Nie każmy więc im czekać. Powiedział Kuroko, przechodząc nad trupem i ruszył w stronę schodów. Kise i Aomine podążyli za nim. Przez chwilę Kuroko słyszał jakby ozdoby szeleszczące we włosach, ale mogło mu się to tylko wydawać. Korytarz zalany był ciepłymi promieniami zachodzącego słońca. Ale Kuroko nie spieszył się do domu. Miał wcześniej kilka spraw do załatwienia. _________________________________________________________________ Praca nr 2 Tytuł: "Ucieczka" Blondwłosy licealista o miodowych oczach wychodził właśnie do szkoły, przed drzwiami jak zawsze stał świeży stosik listów miłosnych. Omiótł je spojrzeniem i ruszył dalej, wtedy jeszcze myślał, że będzie to kolejny, nudny dzień… jakże się mylił. Nie wiadomo skąd na ulicy pojawiły się rozentuzjowane dziewczyny, były ich setki, może tysiące. Zdezorientowany Kise wpatrywał się w tłum, który nacierał na niego. Nagle znikąd zjawił się czerwony sportowy samochód, zatrzymał się z piskiem przed chłopakiem. Drzwi otworzyły się. Z auta wyjrzała głowa, maska spidermena kiwnęła na niego. - Wsiadaj, szybko! - Pośpieszył go damski głos zamaskowanej właścicielki auta. Nie trzeba było dwa razy powtarzać. W samochodzie ujrzał znajome postaci. Akashi z kamienną twarzą wpatrywał się w niknący w oddali tłum, który teraz przypominał mrówki, Murasakibara próbował znaleźć wygodną pozycję co nie było łatwe z powodu jego wzrostu, a Aomine lekko poirytowany stukał palcami o kolano. - Co tu się dzieje? – zapytał blondyn rozglądając się w poszukiwaniu odpowiedzi. Wszyscy wzruszyli ramionami. - Zaraz będziecie bezpieczni – powiedziała zamaskowana driftując na zakręcie. Nim się obejrzeli samochód zahamował tuż przed dobrze znanym im budynkiem. - Gimnazjum Teikou – powiedział beznamiętnie Daiki. - Czekajcie na mnie w środku. – Rzuciła krótko dziewczyna ruszając. Wszyscy spojrzeli po sobie i nie mając lepszych propozycji weszli do środka. Przy wejściu spotkali niecodzienny widok. Roztrzepany Kuroko przywiązany był do jednej z kolumn w korytarzu oraz Midorima w zielonej piżamce w żółte kurczaczki przypięty kajdanami do kaloryfera. - Nie chcę nawet wiedzieć co tu się dzieje – rzekł bezzwłocznie Aomine widząc pełną bólu minę okularnika. - Komórka! – Wrzasnął Midorima, jego podkrążone oczy i drżące ręce wskazywały, że nie jest z nim za dobrze. Zachowywał się jakby był na głodzie. Jego organizm domagał się Lucky Itemu. Kise podał mu swój telefon i patrzył przez chwilę w milczeniu. Palce Shintarou w nieprawdopodobnym tempie wciskały klawisze. Nagle zbladł, ręka mu zadrżała jeszcze bardziej, a w oczach pojawiły się łzy. Szybko wybrał numer telefonu i przyłożył aparat do ucha. **W tym czasie w bliżej nieokreślonym miejscu** W pomieszczeniu panował totalny mrok. Nagle przerażającą ciszę przerwał dźwięk telefonu, a mały wyświetlacz rozjaśnił odrobinkę pokój. Męska dłoń złapała szybko komórkę i wcisnęła odpowiedni klawisz. - Midorima! – Rozbrzmiał przerażony głos. – Dzięki Bogu. Słuchaj… - Takao, ty mnie posłuchaj, jest źle. – Przerwał mu Shintarou. – Zostałem uwięziony w szkole, a mój horoskop mówi, że dzisiejszym szczęśliwym przedmiotem jest znak drogowy! Musisz mi pomóc, dostarcz mi ZNAK! - Ty też? – zapytał po chwili Takao. - Co, ja też? – Zaskoczył się okularnik. - Jesteś porwany? To jakaś paranoja! Ja jestem w pokoju u jakiejś Cassiopei... tak przynajmniej mi się przedstawiła. Sory stary, nie pomogę ci… - Takao, misiaczku! – Rozbrzmiał słodki kobiecy głosik. - Muszę kończyć… - szepnął szatyn i rozłączył się. Przełknął głośno ślinę, za chwilę czekało go coś co jego porywaczka nazwała "maratonem rozkoszy". **wracając do gimnazjum** Okularnik kołysząc się w przód i w tył mamrotał pod nosem coś o znaku drogowym i łamiącym się głosem dodał co jakiś czas "zginiemy tu". Nie minęło wiele czasu jak przed szkołą pojawił się znany im czerwony wóz. Spidermenka wyszła z niego wlokąc za sobą związanego Kagamiego, który szamotał się z całych sił. Dziewczyna wepchnęła go do środka i rzuciła Kise nieduży pakunek. - Tam są ciuchy Midorimy i kluczyk od kajdanek. Proponowałabym schować się gdzieś, bo ostatnio wasza manga robi wielką furorę. – Powiedziała szybko i wyszła. Nikt tak naprawdę nie rozumiał co się dzieje. Kise pośpiesznie uwolnił wszystkich. - Spadam stąd – powiedział krótko Daiki wychodząc ze szkoły, gdzieś w oddali słychać było podniecony krzyk. Na horyzoncie pojawił się tłum dziewcząt. - Zmieniłem zdanie, zostaję w szkole! – Daiki wpadł z powrotem do korytarza zamykając za sobą drzwi. - Fanki! – Kise ściszył głos, jakby wypowiedzenie tego słowa miało przynieść nieszczęście. Midorima wzdrygnął się, nieprzyjemny dreszcz przemknął przez jego ciało. - No przestańcie, zachowujecie się jak małe dziewczynki! – Powiedział w końcu Akashi. Pewnym krokiem podszedł do drzwi. W ręku trzymał ogromne nożyczki (skąd on je w ogóle wziął?) i otworzył wrota dzielące ich od piekła. Z szaleńczym wzrokiem przyjął postawę bojową. Wyszedł naprzeciw dziewczętom z dumnie wypiętą klatą. Daiki zamknął za nim drzwi, jakoś nie było mu go zbytnio szkoda. Tłum uderzył w niego jak fala podczas tsunami. Pozostali próbowali zobaczyć coś przez oszklone drzwi, jednak chaos panujący na zewnątrz był zbyt duży. Docierały do nich jedynie piski szczęścia oraz krótki krzyk przerażenia. To był koniec Akashiego. Chłopcy spojrzeli po sobie przerażeni. To nie były już żarty. Drobne dziewczęce dłonie waliły z potężną siłą w drzwi wejściowe. - AoKise! AoKise! – Rozbrzmiewał chórek. Wszyscy nagle zesztywnieli, w korytarzu zapanowała grobowa atmosfera. - Yaoistki – wyszeptali jednocześnie. Zbledli i zaczęli szukać gorączkowo rozwiązania – jak uciec z tego piekła!? - Uciekniemy przez salę gimnastyczną – podpowiedział Tetsu gładząc czuprynę. Ruszyli cała gromadą w stronę jedynego możliwego sposobu ucieczki. Gdy tylko dotarli na miejsce upewnili się, że nie ma nikogo w pobliżu. Czując ulgę wybiegli na tyły szkoły i najszybciej jak potrafili ruszyli w stronę lasku rosnącego nieopodal. - Jak to się w ogóle mogło stać? – zapytał Kagami z kwaśną miną. - Mówiłem, żeby nie zgadzać się na jakieś głupie mangi! – Warknął Daiki. – Przyszedł sobie jakiś dziwak i powiedział „cześć, jestem Tadatoshi Fujimaki, mogę was narysować w mandze?” A wy debile się zgodziliście! - Przecież nie miałeś nic przeciwko! – Obruszył się Kise. Aomine obrzucił go nieprzyjemnym spojrzeniem po czym prychnął w odpowiedzi. - Nie ma co się teraz rozwodzić nad tym. – Przerwał im Kuroko. – Musimy trzymać się razem i jakoś znaleźć rozwiązanie tej beznadziejnej sytuacji. - A propos razem. Gdzie Midorima? – zapytał Kagami rozglądając się po okolicy. Gdzieś w oddali słychać było okularnika wzywającego kolegów. Wszyscy ruszyli za jego głosem. Ich oczom ukazała się niewielka droga, zapewne bardzo rzadko, o ile w ogóle używana. - Poczekajcie na mnie – krzyknął okularnik próbując wyrwać znak stopu z ziemi. – Albo pomóżcie! Pomóżcie! – Nikt jednak nie zwracał na niego uwagi i ruszyli dalej zostawiając kolegę walczącego ze znakiem. **później** Po dłuższym marszu dostrzegli niewielki budynek nieopodal szosy. Z entuzjazmem podbiegli do niego. Daiki zapukał do drzwi (o mało ich nie wyłamując) nikogo jednak nie było w środku. Kise zajrzał przez okno i to co ujrzał zmroziło mu krew w żyłach. Pełno zdjęć Pokolenia Cudów wywieszonych na każdym możliwym skrawku ściany (i sufitu). - Dobrze, że nikogo nie ma. – Tetsuya jak zawsze zjawił się za Kise nie wiadomo skąd. - Ciastka – rzekł Atsushi rozmarzonym tonem. Faktycznie, na stole pod oknem stała miska z czekoladowymi ciastkami. Murasakibara nie zastanawiając się długo wyważył drzwi i wtargnął do środka. Pozostali zebrani w osłupieniu wpatrywali się w olbrzyma. - Chodźmy dalej – powiedział Aomine trzymając w rękach niewielkie zawiniątko, które zwałował z domku. - Murasakibaracchi idziesz? – zawołał blondas, w odpowiedzi jednak usłyszał głośne mlaskanie i skrzypienie drzwiczek od szafek. Prawdopodobnie właśnie trwały poszukiwania słodkich zapasów. Reszta więc pozostawiła wielkoluda. - Mamy w ogóle jakiś plan? – Zapytał w końcu Kise. – Chyba nie będziemy się tak błąkać po lesie? - Ja bym wam proponowała przeczekać! – Spidermenka pojawiła się nagle przed blondasem. Było to o tyle dziwne, że zwisała z gałęzi głową do dołu. - Kim ty w ogóle jesteś? – Zapytał Aomine podchodząc bliżej, szturchnął palcem maskę, by sprawdzić czy aby na pewno jest prawdziwa, czy może nawiedza ich jakaś zmora. - Nie ważne kim jestem. – Zbyła go nieznajoma. – Niedługo pewnie wyjdzie jakaś nowa manga i dziewczyny przerzucą się na innych bishów. – Wróciła do tematu. – Podobnie było z Ichigo i jego zgrają z Gotei 13. Coś zaszeleściło. Jeszcze nigdy szelest w krzakach nie wydawał się nikomu tak przerażający. Licealiści ustawili się w pozycjach bojowych i w skupieniu wpatrywali się w podejrzane źródło hałasu. Jedynie Kuroko wciąż stał normalnie i obojętnym wzrokiem omiatał okolicę. Z gąszczu wyłoniła się zielona czupryna. Midorima wydostał się z trudem z krzaczorów, ciągnąc za sobą wyrwany znak stopu. - W końcu was dogoniłem! – Wydyszał poprawiając okulary. – Co robimy? - Ona nam powiedziała… - Zaczął Kagami, przerwał jednak gdy zorientował się, że rozmówczyni znikła jak kamfora. – W każdym razie mamy przeczekać burzę. Podobno ten szał minie… - Za ile? - Kto wie? - Ucieknijmy na razie z kraju. – Rzucił szybko Kise. Reszta spojrzała na niego jedynie, nie odpowiadając na propozycję. Najwyraźniej uznali, że można ją przemyśleć. W końcu nie wiadomo ile czasu będą musieli chować się przed rozszalałymi fankami, a taka wieczna tułaczka po lasach nie była kuszącym rozwiązaniem. Na razie jednak nie pozostało im więcej opcji jak ruszyć w dalszą drogę. Wędrówka przy akompaniamencie pustych żołądków zdawała się nie mieć końca. Ból mięśni i stóp był dla nich już błahostką, w końcu byli sportowcami. Jedynie Kuroko zdawał się być wykończony… i Midorima, który wciąż taszczył za sobą ciężki Lucky Item. Gdzieś w oddali rozbrzmiał szaleńczy śmiech. Chłopcy podeszli bliżej źródła hałasu. Czając się za krzakami podpatrywali rozmawiającą dwójkę. Kagami skrzywił się widząc Teppei’a przywiązanego do drzewa. - Tosa, przecież mówię ci, że nie ucieknę – mówił uśmiechając się przyjaźnie. Dziewczyna siedząca po turecku naprzeciw niego patrzyła podejrzliwie, najwyraźniej nie wierzyła w jego zapewnienia. - Nie rozwiążę cię – powiedziała oczywistym tonem. - Przyniosłam trochę chrustu do ogniska. – Zza krzaków wyłoniła się kolejna dziewczyna. – Jak tam ma się nasz Kiyoshi? - Och, Sassy – uśmiechnęła się koleżanka. – Wciąż mówi, żebym go rozwiązała. – Obie roześmiały się perliście, jak gdyby usłyszały wyjątkowo dobry żart. Tosa wstała z ziemi i podeszła bliżej zakładnika. W ręku trzymała widelec z nadzianą ośmiorniczką zrobioną z parówki. – Powiedz aaaa. Chłopakom ślinka pociekła po brodach. W brzuchach zaburczało tak głośno, że obie porywaczki odwróciły się szybko w ich kierunku. Od razu dostrzegły zarysy postaci. - Wyłaźcie jeśli wam życie miłe! – Krzyknęła Sassy, a w jej oczach przez ułamek sekundy można było dostrzec złowrogi błysk. Koszykarze spojrzeli po sobie, było ich więcej, byli silniejsi i gdyby tylko chcieli mogliby pokonać te dwie niewiasty. Dlatego też bez większych oporów wyszli z ukrycia. Dziewczyny zamarły, nie wiedząc czy jest to sen czy omam. Jednak ku ich szczęściu, była to rzeczywistość. - Moglibyśmy coś zjeść? – Zapytał Kagami zbliżając się do garnuszka wiszącego nad ogniskiem. Tosa kiwnęła jedynie głową. Chłopcy rzucili się na paróweczki nie zwracając większej uwagi na dziewczęta. Te kucając kilka metrów dalej szeptały i zerkały co jakiś czas na nowoprzybyłych. - Co tu robicie? – Zapytała Sassy kiedy chłopcy skończyli ucztę, jej wzrok skupił się na zielonowłosym młodzieńcu tulącym czule znak drogowy. - Biwakujemy – odpowiedział krótko Aomine. Reszta siedziała cicho mając nadzieję, że dziewczęta nie rzucą się nich, niczym wygłodniałe wilki. Widok związanego Teppei’a nie napawał zbytnim optymizmem. Kiedy Kagami lub Kuroko chcieli zagadać do kolegi z drużyny Tosa obrzucała ich wrogim spojrzeniem, najwyraźniej nie chciała, aby jej „zdobycz” prosiła o uwolnienie lub powiedziała zbyt wiele. Strasznie napięta atmosfera sprawiła, że rozmowy w ogóle się nie kleiły. Szybko nastała noc. Chłopcy położyli się na ziemi. Teppei przysnął na stojąco, a dziewczęta obok niego w śpiworach. Dość szybko po okolicy rozniosły się odgłosy chrapania. Jedynie Sassy nie spała, wygramoliła się z cieplutkiego śpiworka i przeczołgała do okularnika, który wciąż tulił się do znaku. Usiadła na nim okrakiem i szepnęła do ucha – obudź się. Midorima natychmiast otworzył szeroko oczy, zadrżał delikatnie. - Co-co-co ty ro-robisz? – wyjąkał lekko przestraszony. Sassy uśmiechnęła się do niego zalotnie. Nachyliła się i delikatnie pocałowała w policzek. Okularnik z krzykiem uderzył dziewczynę znakiem prosto w głowę… do tej pory jego życie krążyło jedynie wokół koszykówki, horoskopu oraz nauki, na nic innego nie miał czasu. Dlatego właśnie nigdy nie miał dziewczyny, lekko rozdygotany spojrzał na Sassy, która leżała nieprzytomna na ziemi. Krzyk zbudził wszystkich, Tosa wyskoczyła ze śpiwora jak oparzona, widząc leżącą na ziemi Sassy przyjęła bojową pozę, jednak Kuroko był szybszy. Jednym zwinnym ruchem szturchnął dziewczynę pod żebrami, ta zwinęła się w kłębek i jęczała cicho z bólu, nie mogąc podnieść się z ziemi. - Nie musiałeś tego robić – powiedział oburzony Kagami. Kise unieruchomił poszkodowaną związując jej ręce i nogi wydartymi kawałkami materiału z jakiejś bluzki znalezionej obok śpiwora. Starał się być przy tym delikatny, kiedy ta patrzyła na niego złowrogo, on przepraszająco się do niej uśmiechał. - No i co teraz geniusze? – Zapytał Aomine drapiąc się w ucho. Kagami rozwiązał Teppei’a, który do tej pory siedział cicho. - Jak to co? Uciekamy! – Dla Kise odpowiedź była oczywista. - Ja zostaję – rzekł Kiyoshi. Napotykając zdziwione spojrzenia kolegów dodał – obiecałem Tosie, że nie ucieknę. Ona mnie dzielnie broniła przed innymi. - Nie zostawię tego tutaj! – powiedział Midorima łapiąc za znak. - Zostawimy cię na pastwę wariatek – uświadomił go Daiki. Zielonowłosy z łezką w oku pożegnał się ze znakiem. Do tej pory zbierał wszystkie swoje Lucky Itemy w oddzielnym pokoju, jedynie biedna Kerosuke nie mogła się cieszyć z tego zaszczytu, została pochowana nieopodal domu, po tragicznej śmierci spowodowanej piłką do baseballa. - Plan jest taki, - powiedział Aomine zabierając kilka rzeczy z obozu (w tym kociołek z zapasami) – udajemy się na lotnisko i zwiewamy do innego kraju. - Możemy lecieć do Ameryki. – Zaproponował Taiga, reszta jedynie kiwnęła głowami. Maszerując wolno ruszyli w las. Nie mieli pojęcia co ich czeka i czy to rozwiązanie jest dobre… - Brzoskwinie w puszce! – Krzyknął Midorima. Zaskoczenie wszystkich było tak duże, że przestali przez chwilę maszerować, pytające spojrzenia skierowały się na okularnika. Po chwili wszystko stało się jasne. Zielonowłosy trzymał w ręku telefon, czyli odpowiedź mogła być tylko jedna. Dzisiejszym przedmiotem dnia są brzoskwinie w puszce. - Co za idiota to pisze? – Zapytał Aomine unosząc wysoko brwi. **Gdzieś w Tokio** W niewielkim biurowym pomieszczeniu przy komputerze siedziała młoda dama i zacięcie stukała smukłymi paluszkami w klawiaturę. - Dzięki Aino, że mnie przygarnęłaś, – powiedział Kasamatsu popijając wodę cytrynową. Chłopak rozsiadł się na wygodnej kanapie i nieśmiało spojrzał na dziewczynę. – Tamte wariatki mało mnie nie rozszarpały kiedy wchodziłem do szkoły. - W ramach podziękowania podpowiedz mi co może być jutrzejszym szczęśliwym przedmiotem dla raka. – Aino przeciągnęła się w fotelu. – Skończyły mi się kompletnie pomysły. - Może piłka do kosza? – Głowa kapitana drużyny Kaijou w jednym momencie zrobiła się pusta. - Było. - Długie skarpetki? - Było. - Pluszowy miś? - Było. - Napisz coś do jedzenia… - powiedział zrezygnowany. -Ale co? – jęknęła niezadowolona z odpowiedzi Aino. – Był już banan, jabłko, nawet rogal z nadzieniem czekoladowym z wiśniową posypką… - To może...? - Stanik! – Krzyknęła triumfalnie. Yukio zarumienił się i zakasłał, aby pozbyć się nagłej suchości w gardle. Aino zaczęła pośpiesznie stukać w klawiaturę mrucząc pod nosem tekst, który pisała. – Czeka cię trudna decyzja, ale przyjaciele pomogą ci w jej podjęciu. Przedmiotem dnia jest różowy biustonosz o miseczce D w czerwone serduszka. – Z zadowoleniem spojrzała na efekt pracy. – W końcu i tak nikt się tego nie trzyma! – Dodała widząc zmieszaną minę Kasamatsu. - Jeszcze byś się zdziwiła – powiedział cichutko chłopak. Uśmiechnął się jednak dyskretnie wyobrażając sobie pewnego zawodnika z drużyny Shuutoku paradującego z biustonoszem. **Las** Midorima nerwowo rozglądał się na wszystkie strony. Modlił się cichutko, aby gdzieś w tym lesie znalazła się puszka brzoskwiń. - Jesteś beznadziejny! – Warknął na niego Daiki, wyszperał z zawiniątek, które cały czas taszczył ze, sobą pewien przedmiot. Niewielka puszka brzoskwiń zabłysła w świetle promieni słonecznych, które nieśmiało przedzierały się przez drzewa. Był już ranek. Na twarzy Shintarou pojawiła się ogromna radość, poprawił okulary i przybrał kamienny wyraz twarzy. Podziękował i odchrząknął znacznie. Znów stał się Midorimą, którego wszyscy znali. - Samochody – powiedział Kuroko patrząc przed siebie. Dopiero teraz wszyscy dostrzegli, że niedaleko jest droga. - Złapiemy stopa! – Uśmiechnął się Kagami. – Kise idź pomachaj łapką, pokaż nóżkę, może ktoś się zatrzyma!? - Pogięło cię? – pisnął nienaturalnie wysoko Ryouta. – Nie jestem kobietą! - To załóż to – dołączył Aomine. Rzucił blondasowi coś co wyjął z zawiniątka. Była to długa, fioletowa sukienka. Zawodnik Kaijou zbladł i pokręcił przecząco głową cofając się. Jego plecy dotknęły czegoś twardego, był to Kuroko, którego spojrzenie wskazywało na fakt, że zgadza się z decyzją reszty. **20 minut później** - Nienawidzę was! – Jęczał Kise ze łzami w oczach. Jego mięśnie przykryte były teraz delikatnymi falbanami, gorset wypełniono liśćmi tak by uwypuklić piersi, włosy miał ładnie zaczesane, a wianek z leśnych kwiatków (który zrobił Kagami) dodawał mu nieco kobiecości. - Wyglądasz ślicznie – pocieszył go Taiga klepiąc delikatnie po ramieniu. W odpowiedzi dostał spojrzenie pełne bólu i wyrzutów. - Dlaczego nie mogłem łapać stopa jak zwykły facet? – zapytał niemal płacząc. - Bo tak jest zabawniej. – Daiki uśmiechnął się szeroko i ponaglił blondyna gestem, aby ten ruszył w stronę szosy. Nie trzeba było długo czekać by jakiś samochód się zatrzymał. W czarnym kabriolecie siedziały dwie rozchichotane dziewczyny, z głośników wydobywała się właśnie piosenka F.O.V. - Morkie zobacz! – powiedziała pasażerka. – Czy ona nie przypomina ci kogoś? - No, troszkę Kise – odpowiedziała. Kise zadrżał… za chwilę ich plan legnie w gruzach. Pozostali schowani w bezpiecznych krzakach mogli zostawić go na pastwę dziewcząt. Już nie raz miał do czynienia z nachalnymi fankami, takie ryzyko wpisane było w zawód modela, ale tak wielkiej fali fanek jeszcze nigdy nie było. Całe życie przemknęło mu przed oczami, z sentymentem pomyślał o biednym Akashim, który zmierzył się dzielnie z największym koszmarem każdego idola. Nagle poczuł uderzenie w głowę, a z krzaków dobiegło go rozpaczliwe wołanie – Fiiiliiiip! Nieee! Ryouta spojrzał pod nogi, po ziemi toczyła się puszka brzoskwiń… domyślił się, że to właśnie ona nazwana została Filipem. Spojrzał na dziewczyny, które przyglądały się mu dokładnie. - Przepraszam, ale chyba jednak muszę coś jeszcze załatwić. – Powiedział blondyn zmienionym, niemalże kobiecym głosem. – Przepraszam, że was zatrzymałam! Obrócił się na pięcie, kopnął puszkę w krzaki i szybkim marszem poszedł za nią. - Co zrobiłeś idioto!? – warknął Aomine patrząc na odjeżdżający samochód. - Mało mnie nie rozpoznały! – Odpowiedział Kise zdejmując wianuszek. Rzucił nim o ziemię i rozdeptał. – Przebieram się w swoje ciuchy! Jak chcesz to sam zakładaj kieckę! - Wy sobie beze mnie chyba rady nie dacie! – Zdenerwowany damski głos przerwał szykującą się kłótnie. Spidermenka stała za nimi oparta o drzewo. – Doprawdy, gorzej nieporadni od dzieci! Zamaskowana patrzyła przez dłuży czas na gołą klatę blondyna. Po chwili otrząsnęła się i wyjęła komórkę. - Sytuacja awaryjna! – powiedziała do słuchawki. – Tak, tak. Przyjeżdżaj natychmiast. - Kim ty jesteś!? – Warknął Daiki przyciskając dziewczynę do drzewa. Jego ręka powędrowała do jej szyi. Oddechy przyśpieszyły, serce niewiasty waliło jak oszalałe. Przymrużyła oczy, zacisnęła zęby, jedną dłoń położyła na torsie młodzieńca. Jednym ruchem Aomine zerwał maskę dziewczynie. Jej długie blond włosy opadły na ramiona, niebieskie oczy z pożądaniem wpatrywały się w usta chłopaka. Przygryzła dolną wargę… Na szosie zatrzymał się sporych rozmiarów samochód, pisk opon przeszył powietrze. - Wsiadajcie! – krzyknęła blondynka zamykając oczy. Musiała wymazać obraz Aomine z pamięci, wzięła głęboki wdech, aby się uspokoić. - Kochasz Kise - powtarzała do siebie szeptem. Chłopcy zatrzymali się nagle, gdy zobaczyli kto siedzi w samochodzie. - Przepraszam za to co było w nocy – powiedziała Sassy wychylając głowę z samochodu. – Troszkę mnie poniosło. Midorima niepewnie spojrzał po kolegach. Reszta zbytnio się nie przejęła tym i wsiadła do auta. Okularnik zawahał się przez chwilę, ale spidermenka popchnęła go w stronę drzwi, więc z kwaśną minął wsiadł do środka tuląc do siebie Filipa. - Aino, jak tam bilety? – zapytała blondynka znów rozmawiając przez telefon. – Dzięki. – rozłączyła się i spojrzała po lekko zmieszanych chłopcach. – Bilety na lot kupione. Niebawem będziemy na lotnisku, więc chyba wszystko w porządku. - Co z Kiyoshim? – zapytał Kuroko. - Został z Tosą, nic mu nie jest – odpowiedziała Sassy dodając gazu. - A pozostali? – dopytywał Kise. - Kasamatsu jest u Aino, Murasakibara właśnie ucztuje ze swoim fanklubem, Akashi aktualnie chyba przebywa u Ansunamun… jeśli chodzi o innych, nie jesteśmy pewne. - No to może chociaż byś nam się przedstawiła? – Odezwał się Daiki mierząc spidermenkę spojrzeniem. Ta zarumieniła się delikatnie. - Mówią mi Cyt – odpowiedziała po dłuższym zastanowieniu. Reszta podróży przebiegała w ciszy. Gdy auto się zatrzymało blondynka wyszła jako pierwsza. Podbiegła do stojącej przy wejściu młodej kobiety z tajemniczą kopertą. - Wszystko załatwione? – zapytała dla pewności Cyt odbierając kopertę. - Jasne – odparła dziewczyna. - Jak tam Takao? - A dobrze, dobrze – odparła Cassiopeia uśmiechając się porozumiewawczo. Cyt machnęła na chłopców, aby powiadomić, że droga czysta. Oni wraz z Sassy posłusznie wyszli z samochodu i wbiegli na lotnisko. Blondynka dała im kopertę. - W środku są bilety, trochę kasy i wasze dokumenty. - Dzięki – powiedział Kise podając dziewczynie dłoń. – Powiedz mi tylko, skąd wiedziałaś o ataku fanek? O tym, że chcemy wylecieć z Japonii? I gdzie jesteśmy? - O ataku wiedziałam, bo sama jestem waszą fanką… atak był planowany w internecie od miesięcy - rzekła szybko, zagryzła dolną wargę, spuściła wzrok i po chwili dodała – i podłożyłam ci podsłuch oraz nadajnik. Kise zamarł, dziewczyna wyciągnęła dłoń i odczepiła od jego kołnierzyka malutką, czarną pluskwę. - Przepraszam – powiedziała szybko i pobiegła do samochodu, zostawiając osłupiałego blondasa. Z szoku wyrwał go krzyk i odgłosy szamotaniny. Odwrócił się. Kilka dziewcząt trzymało się kurczowo Kagamiego. Krzyczały, że go kochają i nigdy już nie puszczą. Spanikowany Taiga machał wszystkimi kończynami, aby tylko pozbyć się natrętów. Aomine skierował się już w stronę odprawy, najwyraźniej nie interesowało go to zbytnio. - Patrzcie! – krzyknęła nagle jedna z nich. – To Kuroko! - W duecie byliby jeszcze fajniejsi – dodała druga. Dziewczęta przywiązały Kagamiego do najbliższego filaru po czym ruszyły w pościg za zawodnikiem Widmo. - Kurokocchi! – zawołał za nim Ryouta, zatrzymała go jednak niewielka, ciemnowłosa dziewczyna. - Kise! – powiedziała podekscytowana. – Kocham cię! - To miło – odparł zmieszany chłopak. - Nawet napisałam o tobie opowiadanie! - A uśmierciłaś mnie w nim? – zapytał blondas patrząc na nią z góry. Dziewczyna zrobiła przestraszoną minę, najwidoczniej głupio jej się zrobiło z powodu odpowiedzi. – DIE! - Samolot zaraz odlatuje! – krzyknął Taiga do Kise. – Odwiąż mnie! Blondas zostawił szlochającą szatynkę i ruszył na pomoc koledze. Obaj puścili się biegiem do samolotu. - Midorimacchi, idziesz? - Ja… chyba zostanę – powiedział zielonowłosy po namyśle. Uśmiechnął się przyjaźnie do Sassy, która stała obok niego z promiennym uśmiechem. - Powodzenia! – Pożegnał się Kagami. Odprawa przebiegła szybko, Aomine wchodził już do samolotu, gdy chłopcy wbiegali na schodki usłyszeli za sobą znajomy głos… - Jak mogliście mnie zostawić? – Głos Kuroko przepełniony był żalem. Najwyraźniej był lekko obrażony. - My? No co ty… - powiedział niepewnie Taiga. – Wiedzieliśmy, że dasz sobie z nimi radę… że znikniesz im z oczu… Tłumaczenia nie były wystarczające, ale nie było czasu na dąsy, musieli wsiadać na pokład. Dopiero jak usiedli w fotelach pierwszy raz od dwóch dni poczuli się odprężeni… -Jak będziemy w Ameryce, zadzwonię do ojca, że wpadniemy… - oznajmił Taiga wyciągając się wygodnie, właśnie szykował się do snu… Jednak Tetsuya czuł wciąż jakiś niepokój. Samolot wystartował, oderwał się już od ziemi… Niebieskowłosy rozejrzał się. Taiga przysypiał, Kise podekscytowany tłumaczył coś Aomine, który próbował go jakoś zbyć. Nagle stało się jasne co tak go niepokoiło. Zimny pot oblał jego ciało, oczy otworzyły się szeroko, a puls przyspieszył… poza nimi w samolocie były same dziewczyny (i jeden homoseksualista). Wszystkie wpatrywały się w tą czwórkę śliniąc się i uśmiechając… Kuroko zwrócił się do przyjaciół. - Chyba mamy kłopoty… ______________________________________________________________ MAL ma ograniczenia ilości tekstu w poście, więc 2 pozostałe opowiadania w poście poniżej ;) |
TosaMar 31, 2013 2:26 PM
Reply Disabled for Non-Club Members
Nov 25, 2012 1:10 PM
#2
Praca nr 3 Tytuł: "Iluzja" ____Wiał zimny, porywisty wiatr, który niebezpiecznie poruszał koronami drzew. Wyglądało to tak, jakby przyroda starała się zawładnąć nad światem. Jakby chciała przejąć kontrolę nad ludźmi i poprzesuwać ich w różne strony świata – wyłącznie od własnego widzimisię. Wszystko ze sobą współgrało. Bezwzględne podmuchy wiatru, ciemne chmury zasłaniające błękitne niebo, a nawet deszcz, który powoli przybierał na sile. Pogoda wygrywała, a ludzie, czując jej nacisk i władzę, chowali się we własnych, bezpiecznych domach. ____Jedyną osobą, która wciąż znajdowała się na dworze, był przystojny blondyn. Kise w widoczny sposób ignorował protest przyrody, spokojnym krokiem kierując się w stronę mieszkania swojego przyjaciela – Kasamatsu. Umówił się już z nim kilka dni temu, dlatego nie było możliwości, aby głupie zażalenia przyrody były mu w stanie przeszkodzić. Jedynym gestem świadczącym o tym, że chłopak faktycznie odczuwał chłód wiatru i deszczu, było instynktowne schowanie dłoni do kieszeni ciepłego płaszcza oraz otulenie się grubym szalem. Bądź co bądź, Kise był człowiekiem. ____Blondyn zatrzymał się raptownie w miejscu, dostrzegając znajomą sylwetkę. Nie potrzebowała zbyt wiele czasu, aby rozpoznać, że osobą, która trzymała parasolkę i stała w parku najwidoczniej na kogoś czekając, był Midorima Shintarou. Jego zielone włosy znacznie wyróżniały się wśród ciemnowłosych Japończyków, dlatego nie było możliwości, aby pomylić go z kimś innym. Dodatkowo obecność okularów na nosie chłopaka jednoznacznie świadczyła, że był to naprawdę Midorima. ____- Midorimacchi! – krzyknął, jednak wiatr zagłuszył jego słowa. Kise ruszył w kierunku przyjaciela, jak w duchu go nazywał – nawet bez jego zgody, jednak w porę się zatrzymał, dostrzegając sylwetkę zbliżającej się kobiety. Naprawdę pięknej kobiety! Mimo panującej pogody, wyglądała elegancko i pociągająco. Jej smukłe, długie nogi wystawały spod czerwonego płaszcza spiętego klamrą na wąskiej talii dziewczyny. Ciemne, niemal czarne włosy opadły prosto na jej ramiona, sprawiając, że jej blada twarz wydawała się jeszcze mniejsza niż była w rzeczywistości. Równie ciemne oczy spoglądały bystro na świat, a lekko uśmiechnięte usta nadawały jej sylwetce wyraz niespotykanej dziewczęcości. Kise musiał przyznać, że nieznajoma zdecydowanie była w jego typie! Nawet przeszło mu przez myśl, aby podejść do niej i spróbować rozpocząć rozmowę, jednak kolejne wydarzenia sprawiły, że blondyn diametralnie zmienił zdanie. ____Ciemnowłosa piękność podeszła do Midorimy i uśmiechnęła się szeroko, zakładając kosmyki wilgotnych włosów za ucho. ____- Przepraszam, że musiałeś czekać. Mam nadzieję, że bardzo nie zmarzłeś na tej pogodzie – zaczęła szczerze zmartwiona i na potwierdzenie swoich słów, przyłożyła dłoń do policzka chłopaka. – Musimy znaleźć jakieś ciepłe schronienie, ponieważ inaczej się rozchorujesz. Kise nawet z takiej odległości dostrzegł, że Midorimacchi przełknął ślinę mocno zakłopotany, a na jego policzkach pojawiły się widoczne rumieńce. To był niespotykany widok dla blondyna! To właśnie ten poważny, opanowany i pewny siebie Midorima zaczerwienił się niczym dojrzała piwonia. Ryouta w tym momencie bardzo żałował, że nie wziął aparatu z domu, ponieważ tę scenę warto byłoby zamieścić na kliszy. A potem oczywiście szantażować biednego chłopaka fotografiami. ____I właśnie w tym momencie Kise wpadł na genialny pomysł, przynajmniej w jego mniemaniu oczywiście. ____Kiedy Midorima skierował się z nieznajomą w stronę pobliskiej kawiarni, Kise ruszył za nimi. W między czasie wyjął telefon i napisał Kasamatsu szybkiego sms-a, przepraszając go za to, że się dzisiaj u niego nie pojawi. Mimo wszystko sądził, że taka sytuacja może się już nie nadarzyć po raz drugi, dlatego należy ją wykorzystać tak bardzo jak tylko się ta. Właśnie dlatego zaraz po chwili Kise odnalazł w pamięci numer do Kurokocchi’ego, a następnie do niego zadzwonił. ____- Kurokocchi, nie uwierzysz, gdzie jestem i co robię! – zaczął entuzjastycznie, kiedy usłyszał po drugiej stronie telefonu ciche „tak?”. – Właśnie śledzę Midorimacchi’ego! Nie uwierzysz, z kim on się właśnie spotkał! Z kobietą! Midorimachi ma randkę, uwierzyłbyś w to kiedykolwiek?! – Pytał podekscytowany, a nie słysząc żadnej odpowiedni od Kuroko, zaczął się nawet trochę irytować. – Kurokocchi, jesteś tam? Posłuchaj! Właśnie wychodzimy z tego wielkiego parku koło stacji. Wiesz, o który mi chodzi? Na pewno! Kiedyś często przychodziliśmy tutaj na boisko. W każdym razie kierujemy się w stronę jakiejś knajpki, dołącz do mnie, Kurokocchi. To ja czekam, na razie – stwierdził na koniec i rozłączył się, nie słysząc nawet jednego słowa ze strony swojego rozmówcy. Kise jednak nie wyglądał, jakby przejął się tym faktem. Najprawdopodobniej nawet tego nie zauważył. ____Kise jednak wierzył, że Kuroko się pojawi i tak się zresztą wydarzyło po niecałych dwudziestu minutach. Wielkie było jednak zdziwienie blondyna, kiedy Kuroko nie pojawił się sam. ____- Kagamicchi! – rzucił zaskoczony, mierząc wysokiego chłopaka zdziwionym spojrzeniem. Szczerze nie spodziewał się obecności kogoś jeszcze, ale z drugiej strony jakoś niespecjalnie mu to przeszkadzało. – No dobra, im więcej osób tym lepiej! – dodał zadowolony i wskazał przybyłym Midorimę, który właśnie wchodził z nieznajomą dziewczyną do ciepłej, przytulnej kawiarni. – Szybko, nie chcę stracić ani słowa z ich rozmowy! ____Kuroko i Kagami, nie mając zbyt dużego wyboru, podążyli za podekscytowanym blondynem. Cała trójka weszła do kawiarni i rozejrzała się dookoła, szukając charakterystycznej, zielonej czupryny. Był tam! Siedział w rogu pomieszczenia, trzymając w dłoniach menu i przeglądając je ze zdecydowanie większym skupieniem niż było to konieczne. Midorima zdecydowanie się denerwował, co oczywiście nie umknęło uwadze całej trójki. Nawet na twarzy Kagami’ego pojawił się zadowolony uśmiech. Najwidoczniej chłopak zaangażował się w tę dziwną grę równie mocno co Kise. Jedynie Kuroko stał z boku, spoglądając na całą zaistniałą sytuację z mieszaniną znudzenia i obojętności. Po jego twarzy na pewno nie dało się wywnioskować, czy wydarzenia go w ogóle interesowały. ____Kise i Kagami odetchnęli z ulgą, zauważając, że poszczególnie stoliki są od siebie odgrodzone średniej wielkości ścianą, które zapewniały gościom prywatność. Dla chłopaków było to zbawienie, ponieważ w innych okolicznościach nie byliby w stanie usiąść na tyle blisko, aby słyszeć rozmowę Midorimy. Mieli jednak szczęście, dlatego usiedli stolik za nimi. Wzięli do ręki trzy menu, a następnie, udając, że studiują kartę deserów i najróżniejszych napojów, przysłuchiwali się rozmowie obok. ____- Shin-chan, nie musisz się tak denerwować – powiedziała ciepłym, wyrozumiałym głosem, prawdopodobnie uśmiechając się do Midorimy. Przynajmniej tak wydawało się Kise i jego towarzyszom. Większą jednak wagę przyłożyli do tego, w jaki sposób nieznajoma zwróciła się do Midorimy. Shin-chan? Chyba musieli być w naprawdę dobrych relacjach, skoro kobieta pozwalała sobie na takiego spoufalanie się! – Dobrze wiemy w jakiej sprawie się tutaj spotkaliśmy, dlatego nie krępuj się. Mów… Nikt tego nie słyszy po za mną. ____- No dobrze… - odpadł niepewnie i złożył dłonie na rogu stołu, starając się nimi nie poruszać w zbyt gwałtowny sposób. To jednoznacznie pokazałoby, że się denerwuje. – Skoro tak, to zaczynam! Emm… K… K… Ko… Ko… - zaczął się widocznie jąkać, a jego policzki po raz drugi dzisiaj pokryły się purpurą. W tym samym czasie Kise zakrył usta dłonią, aby nie wybuchnąć gwałtownym, niepohamowanym śmiechem. Podobnie zresztą zachował się Kagami, który prawie zakrztusił się zamówionym ciastkiem, kiedy Midorima zaczął mówić. Oboje popatrzyli na siebie w wymowny sposób i zaczęli śmiać się cicho pod nosem, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Na razie jakoś im się to udało. ____- Ale… Ale ten Mido… Midorimacchi jest odważny – wyrzucił z siebie Kise, a w jego oczach zebrały się łzy z rozbawienia. – Ma naprawdę tupet, aby tak bezpośrednio wyznawać kobiecie miłość! Mógł mnie poprosić o radę, pomógłby mu, a nie teraz… - Na samo wspomnienie o tym, w jaki sposób Midorima się zachował, Kise znowu zaczął się śmiać. Nie dało się ukryć, że Shintarou nie wiedział, jak postępować z kobietami. ____- Ko… Ko… Kocha… - Tymczasem Midorima kompletnie nieświadomy tego, co działo się zaraz koło niego, nadal męczył się, starając się złożyć chociaż jedno, poprawne zdanie. – Kochanie… C… Co chciałabyś po… Porobić? – wyjąkał w końcu i odetchnął z cichą ulgą. Pierwsze koty za płoty, prawda? Teraz już będzie tylko lepiej! ____- Dlaczego jesteś taki sztywny, Shin-chan? Czy ja gryzę? Rozluźnij się i powiedz to jeszcze raz – odpowiedziała ciemnowłosa i uśmiechnęła się spokojnie, rozkładając się wygodnie na fotelu. - Ko… Kocha… Kochanie, co chciałabyś porobić? – powtórzył potulnie, czując się coraz gorzej w zaistniałej sytuacji. Czuł, że robi z siebie kompletnego kretyna, a taki obrót zdarzeń zdecydowanie mu nie odpowiadał. To nie było w jego stylu! Zawsze wzbudzał respekt wśród innych, czasami nawet strach, ale nie rozbawienie! ____- Nadal się denerwujesz! Boisz się mnie czy co? Powinieneś się czuć swobodnie w moim towarzystwie. Próbuj dalej – odparła nieznajoma, najwidoczniej nieusatysfakcjonowana pytaniem Midorimy. Kise musiał przyznać, że kobieta była naprawdę bezwzględna. Czy nie widziała, jak bardzo Midorimacchi się starał, aby okazać jej swoje uczucia? Kise naprawdę miał ochotę wstać i nagadać nieznajomej, co też sądzi o jej zachowaniu. ____- Tak więc… Ko… Kochanie, może byśmy się pobawili? ____W tym samym momencie Kagami parsknął śmiechem i nawet na twarzy Kuroko pojawił się wyraz lekkiego rozbawienia. Jaki facet zadaje kobiecie tak nieprzyzwoite pytanie?! Kise nawet nie miał siły się już śmiać, ponieważ obawiał się, że nieznajoma zaraz wstanie i spoliczkuję biednego Midorimacchi’ego, łamiąc mu przy tym serce na kilka kawałków, które ciężko byłoby poskładać. Właśnie dlatego, kierowany impulsem, podniósł się z miejsca i podszedł do zaskoczonej pary. Szczególnie zdziwienie było widoczne na twarzy Midorimy. I nie było to samo zdziwienie, również lekkie zaskoczenie, a może i złość. ____- Ja bardzo panią przepraszam, ale jestem pewien, że Midorimacchi nie miał na myśli niczego nieprzyzwoitego. Ten… Midorimachi po prostu nie potrafi okazywać swoich uczuć, ale chyba pani widziała, że naprawdę się starał. Pani również jest bardzo wymagająca, co jest trochę okrutne! Nie zmienia to jednak faktu, że Midorimacchi nie powinien zadawać pani tak dziwnego pytania. Jestem przekonany, że czuje teraz ogromne wyrzuty sumienia, dlatego proszę mu wybaczyć! – powiedział szybko i zgiął się w pół, przepraszając w imieniu przyjaciela. ____Przez chwilę zapadła krępująca cisza, którą przerwał głośny śmiech nieznajomej. Kobieta niemal zwijała się w fotelu z rozbawienia, a opuszkami palców przecierała łzy, które pojawiły się w jej oczach. ____- Przepraszam, ale chyba nie rozumiem… Czy wydarzyło się coś wartego śmiechu? – Spytał zdezorientowany Kise, spoglądając to na kobietę, to na Midorimę. ____- Nie wiem, kim jesteś, ale podejrzewam, że zaszło pewne drobne nieporozumienie. Tak naprawdę ja i Shin-chan ćwi… - zaczęła, jednak przerwało jej surowe spojrzenie Shintarou, który właśnie wstał ze swojego miejsca. Położył na stole kilka banknotów, a następnie chwycił Kise za ramię, ciągnął go w stronę wyjścia. ____- Aiko, przepraszam za tę sytuację. Wytłumaczę Kise, o co chodziło… - rzucił na odchodnym, wychodząc z kawiarni. Wielkie było zdziwienie Midorimy, kiedy zaraz za nimi pojawili się jeszcze Kagami i Kuroko. ____Midorima zmierzył całą trójkę surowym spojrzeniem, krzyżując ręce w wyrazie widocznej złości. Zresztą nie było to wcale takie dziwne, ponieważ chłopaki jawnie naruszyli jego życie prywatne. Raczej każdy wściekłby się na miejscu Shintarou, a ten pozostał nawet w miarę spokojny. Przynajmniej na razie. ____- Słucham waszych wyjaśnień. Co tutaj robiliście? No już, szybko – warknął ostro, czekając na odpowiedź któregoś z winnych. ____- Zaczęło się to tak, że zobaczyłem cię w parku. Chciałem do ciebie zagadać, ale wtedy pojawiła się ta kobieta i zauważyłem, że idziecie razem na randkę. Uznałem… Że fajnie będzie cię poobserwować i zadzwoniłem po Kurokocchi’ego. Przyszedł też Kagamicchi. I tak siedzieliśmy w tej kawiarni, widząc jak bardzo się starasz… Midorimacchi, naprawdę musiałem zainterweniować! Jestem przekonany, że ona ci wybaczy! Jasne, to ostatnie pytanie było bardzo głupie, ale każdy mógł się pomylić! Naprawdę! – wyjaśnił, zapewniając przy okazji przyjaciela o swoich racjach. Kise taktownie pominął moment, kiedy wraz z Kagami’m naśmiewał się z zachowania Midorimy. Lepiej było mu o tym nie mówić. ____- Głupota… - rzucił zirytowany. – Słuchajcie no, mnie i Aiko nic nie łączy. Nie jestem w niej zakochany, zresztą to moja kuzynka! – dodał ze złością. – A te pytania… To był taki trening, bo… W ten weekend muszę się zaopiekować taką małą dziewczynką, a nie umiem zajmować się dziećmi! Ćwiczyłem zadawanie pytań! „Kochanie, co chciałabyś porobić?”. „Kochanie, może byśmy się pobawili?”. To miały być pytania skierowane do dziecka, nie do Aiko! ____I w tym momencie Kise zamurowało. Podobnie zresztą poczuli się Kagami i Kuroko, którzy nie przewidzieli takiego rozwoju sytuacji. Widocznie nie można polegać na wszystkim, co się widzi. ________________________________________________________________ Praca nr 4 Tytuł: "Świąteczny przysmak" Kagami z coraz większym zniecierpliwieniem spoglądał na zegarek. Zdawało się, że od jego ostatniego rzucenia krótkiego spojrzenia w tamtą stronę minęło przynajmniej dwadzieścia minut. Racja, zdawało się, gdyż wskazówka przesunęła się o zaledwie siedem minut. Siedem, cholernych minut. Chłopak zaczął niecierpliwie krążyć po pokoju, zaciskając palce na telefonie. Zadzwonił do tego małego padalca dwie godziny temu, prosząc, nie każąc tylko prosząc o pomoc i przybycie jak najszybciej. I na dodatek ten parchaty grzyb miał czelność wyłączyć telefon, jedyna drogą, dzięki której Kagami miał szansę na jakikolwiek kontakt z nim. Jeżeli w ciągu najbliższych trzydziestu minut nie zjawi się, to chłopak był pewny, że coś rozwali. A najlepiej roztrzaska telefon na jego irytującej gębie. Warknął coś pod nosem kopiąc pałętającą się po ziemi koszulę, której nie zdążył zaprać po wczorajszym treningu. W końcu rozległ się dzwonek u drzwi. - No kur** wreszcie. – warknął pod nosem Kagami i ruszył przez pokój, wyglądając niczym rozwścieczony borsuk, gotowy zabić za kawałek kiełbasy. Złapał za klamkę i szarpnął, mając w głowie gotową reprymendę. Już nawet otwierał usta widząc tę jego spokojną gębę, gdy wtem za rogu wychyliła się blond czupryna. - Doberek Kagamicchi! – Kise uśmiechnął się szeroko prezentując rząd równych i idealnie białych zębów, machając wesoło w stronę Kagamiego. - T..Ty… - zaczął chłopak, jednakże ujrzał dodatkowe cztery sylwetki. Na jego czole niebezpiecznie zapulsowała żyłka irytacji. - Co to ma znaczyć?! Z tego co pamiętam DZWONIŁEM do Ciebie Kuroko, a nie do całej reszty Pokolenia! – wydarł się czując jak mu nerwy puszczają. - Zluzuj poślady. Kuroko pisał, że nie radzisz sobie i potrzebujesz pomocy. – mruknął Daiki opierając się o przeciwległą ścianę. Westchnął cicho i ziewnął szeroko, nawet nie kwapiąc się by zasłonić sobie usta. - Koniec tej głupiej gadki. Posuń się. – odezwał się wreszcie Akashi swym władczym tonem, po czym bezczelnie wszedł do domu Kagamiego, ściągając buty i zostawiając na wieszaku zimowe ubranie. Cała reszta niczym jakaś wycieczka wpakowała się do środka, pozostawiając otępiałego Kagamiego. - Kuroko. Co. To. Ma. Znaczyć. – wycedził przez zęby będąc na granicy swej wytrzymałości. - Twój telefon niezmiernie mnie zaskoczył, Kagami-kun. Sam nie potrafię piec świątecznych ciasteczek, toteż postanowiłem zadzwonić do reszty pytając ich o radę. A oni postanowili Cię wspomóc. – odpowiedział ze stoickim spokojem niebiesko włosy zamykając za sobą drzwi. - Kłamstwo. Nie zamierzam mu pomóc, tylko ponabijać się z jego upokorzenia. – odezwał się Midorima poprawiając swoje okulary. - Ty, a na kiego grzyba Ci ta łopata? – zapytał zrezygnowany Kagami, wiedząc doskonale, że nie wygra tej batalii. Midorima spojrzał na niego z dzikim błyskiem w oku. - To mój szczęśliwy przedmiot na dzisiaj! – odpowiedział takim tonem, jakby to było oczywiste. W tym samym czasie pozostała czwórka znalazła się w kuchni. Akashi zakasał rękawy i zaczął szperać po szafkach, gdy raptownie przestał. Powoli odwrócił się i spojrzał na resztę. - A właściwie to czemu JA mam się brudzić? – zapytał spokojnie. Podszedł do krzesła, na którym rozwalił się w pozycji panicza. - No, a teraz szukajcie misi. - Ty, czemu to my mamy szukać a Ty sobie na dupsku będziesz siedział? – warknął Aomine spoglądając z góry na czerwonowłosego. - To Ty musisz się jeszcze pytać? Oczywiście dlatego, że wszystko sobie zaplanowałem. Jestem niczym zajebisty Aizen z Blicza, który wszystko przewidział. Ponadto jestem Panem i władcą, a Wy jesteście moim plebsem, który musi zarobić na chleb. No, już, do roboty, sio sio – chłopak wyciągnął rękę i zaczął nią ruszać w rytm odganiania wyjątkowo irytujące muchy. Na czole Aomine pojawiło się kilka niebezpiecznie pulsujących żyłek, jednakże Kise w ostatniej chwili złapał go za ramię. - Aominecchi, no już, już. Uspokój się. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. O, cała reszta do nas doszła. To świetnie. – Kise klasnął w dłonie, najwyraźniej ciesząc się niezmiernie na wspólne pichcenie. - To od czego zaczynamy? – zapytał rozentuzjazmowany. - Od miski. – rzucił Akashi i westchnął. – Poważnie? Nawet takie podstawowe rzeczy musze Wam mówić? – zapytał i spojrzał na Kagamiego. - Ty, gdzie masz miski. - W dupie. – odwarknął Kagami wciąż naburmuszony jak małe dziecko. - Gdybyś je tam miał to byłoby Ci ciężko siadać, Kagami-kun. – powiedział cicho Kuroko stając obok chłopaka. - A Ty też wszystko musisz brać tak na poważnie! – odkrzyknął chłopa i podszedł do jednej z szafek, po czym wyciągnął miskę i rzucił ją na blat. Skrzyżował palce na piersi i spojrzał wyzywająco na Akashiego. - no? - No? Żeby upiec idealne ciasteczka, potrzebujesz idealnej recepty. A ta idealna recepta znajduje się w mej idealnej głowie. Bo ja jestem idealny. – odpowiedział z dumą Akashi i po krótkiej chwili pauzy, co zapewne miało dać czas reszcie na podziwianie go, kontynuował. - no oczywiście, że dodajesz mąkę, jajka, cukier, przyprawy… - Przyprawy? Przyprawy do ciasteczek? – wtrącił się nagle Kagami. - Zamilcz plebsie. Twój pan przemawia. - Jak ja Ci zaraz wsadzę to krzesło w dupsko! – krzyknął Taiga robiąc krok w stronę Akashiego. - Masz fetysz analny? – zapytał unosząc wyżej głowę, co było niemą groźbą. - Kagami-kun, proszę się uspokoić. Lepiej skupmy się na ciastkach. – Kuroko nie wiadomo skąd pojawił się na linii ataku, co w ostateczności okazało się dość słuszne. Kagami rzucił jedynie spojrzenie mowiące „Jeszcze Ci dowalę mikrusie” w stronę Akashiego, aczkolwiek zaniechał jakiegokolwiek ataku. Wreszcie mogli się skupić na pieczeniu. Po krótkiej chwili penetracji szafek Kagamiego wyciągnęli wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Zaczęli od mąki. Zająć się tym miał Kise. W rozkazach Akashiego było wyraźnie powiedziane, że dwie szklanki. TYLKO dwie szklanki. Ale Kise jak to Kise, usłyszał pięć. - Ty debilu! Dwie to dwie, a nie pięć! – warknął Aomine spoglądając do prawie pełnej miski. - Ahahaha, byłem pewny, że usłyszałem pięć. To takie podobne liczby. – zaśmiał się blondyn drapiąc po głowie. - Ty masz mózg, czy wypłynął Ci podczas mas… - AAAAA cicho bądź Aominecchi! Nie mów takich rzeczy na głos. To krepujące. Zresztą, skąd możesz mieć pewność. – jęknął Kise przeskakując z nogi na nogę. - Bo z teoretycznego punktu widzenia jesteś facetem. I każdy facet to robi. Ja zawsze pod prysznicem. – powiedział dumnie Daiki. - I z czego tutaj być dumnym… - Zamilczcie. – doszedł ich grobowy głos Midorimiego, który akuratnie stał przy misce i coś przy niej kombinował. - Co robisz? – zapytał Akashi przechylając się tak, by móc coś dostrzec. - Wbijam jajka. – odpowiedział mu spokojnie zielonowłosy. – Ale ciężko coś się miesza…- dodał z niesmakiem. Po chwili wszyscy mogli usłyszeć ciche chrupanie. - Chyba nie wrzuciłeś jajek ze skorupkami…? – odezwał się niepewnie kagami. Midorima momentalnie na niego spojrzał z kamiennym wyrazem twarzy. - ale jak to? Że niby bez? - AAAAA kto Ci powiedział, że jajka dodaje się ze skorupkami?! Nigdy jajek nie jadłeś?! Skąd Ty się wywodzisz?! Nie mogę, głowa zaczyna mi pękać. – jęknął Kagami i usiadł na drugim krześle masując swoje skronie. - I co teraz Midorimacchi? - Jak to co, mieszamy. Ale ciężko idzie…. Co by tu..O! – chłopak uderzył pięścią w otwartą dłoń, dając do zrozumienia, że właśnie wpadł na naprawdę genialny plan. Sięgnął po swoją łopatę z zamiarem pomieszania nią zawartości miski. Aomine pchnął go w bok, zajmując jego miejsca głównego kucharza. - Zjeżdżaj. Pokażę Ci jak to robi prawdziwy facet. Najpierw dodajmy wszystkie składniki, a dopiero potem możemy mieszać. Cukier. – wyciągnął rękę niczym na jakiejś Sali operacyjnej prosząc o skalpel. Stał tak przez chwilę, a kiedy niczego nie otrzymał powtórzył swoja prośbę. - No dawać cukier! - No przecież jest na blacie. – zauważył Midorima. - No chyba raczej był. – raptownie zapadła cisza w kuchni, która przerywał odgłos szurania. Wszyscy spojrzeli w bok, w stronę lodówki gdzie stał Murasakibara, który to właśnie ostatnie kryształki cukru wsypywał sobie do ust. - Co Ty robisz? – zapytał z pozoru opanowany Kagami. Ach te pozory. - Co? Zgłodniałem. – mruknął Murasa z pełnymi ustami, sypiąc ostatnie kryształki na ziemię. - Chcesz powiedzieć, że właśnie pochłonąłeś CAŁY kilogram CUKRU?! - No… chyba. – dodał spoglądając na puste opakowanie i wzruszył ramionami. - Spokojnie. Mam plan awaryjny. – w końcu odezwał się Kuroko, który właśnie coś wsypywał do miski. - Nie chcę wiedzieć co wsypujesz. – mruknął Taiga niepewnie podchodząc do chłopaka. Kiedy ujrzał w jego dłoni pudełko z napisem „sól” momentalnie odwrócił się i wrócił na swoje miejsce. - Będę udawał, że tego nie widzę. Będę udawał, że tego nie widzę. Będę udawał, że tego nie widzę. – powtarzał jak w jakimś transie. - Dobra, podstawowe składniki dodane. – zakomunikował Kuroko i przetarł czoło, jakby właśnie przeżył jakąś ciężką batalię. - To teraz co? – zapytał odwracając się do reszty. - Przyprawy. Dodajmy miodu, cytryny, goździków, nieco cynamonu, odrobinę parmezanu. Posypiemy je oregano i jeszcze liść laurowy. I ziele angielskie, dla smaku. – zaczął wyliczać na palcach Akashi. Kagami siedział czując coraz to większe załamanie widząc, jak krzątają się w kuchni i doprawiają ciasteczka. I kto to niby potem ma zjeść?! Miał to być prezent… ale w takim wypadku.. chociaż, może jak go da i ucieknie, to nic się nie stanie? Ładnie je zapakuje i tyle. Jakaś tam nadzieja istniała. Taiga zupełnie się załamał, gdy przyszedł czas na układanie odpowiedniego kształtu. Najwięcej frajdy sprawiło to Kise, Aomine i Murasie, którzy śmiejąc się pod nosem jak trzy popaprańcu układali przeróżne wzory, które bynajmniej nie kojarzyły się ze świętami. Nawet znalazł się kształ krzywego kusiola. - Skończyliśmy! – zakomunikował Kise z zaciszem na gębie. - To teraz prawdziwy Mistrz Ceremonii wkracza do akcji. Z drogi kmioty. – odezwał się Akashi wstając ze swego miejsca. Założył przeuroczy fartuch w kolorowe babeczki (który tak swoja drogą należał do Kagamiego) oraz epicką czapkę kucharską. Powrzucał ciastka na blachę, a te, które się nie zmieściły, powpychał na siłę i wsunął ją do nagrzanego wcześniej piekarnika. - No to teraz trzeba poczekać. – powiedział dumnie Akashi. - ….co Ty tak naprawdę zrobiłeś? I czemu masz mój fartuch. Zdejmuj go. Natychmiast. - Co ja zrobiłem? CO JA ZROBIŁEM?!?! WSZYSTKO! Mówiłem, że zaplanowałem to wszystko. Przewidziałem każdy Wasz ruch. Jestem nowoczesnym Aizenem. Mam wszelkie pałery i rządzę tym smutnym i szarym światem. Te ciastka zrodziły się w mym genialnym mózgu, o którym Ty, przeciętna istoto możesz pomarzyć. - …. I po co ja się pytałem. Dobra, mamy trzydzieści minut. Nie wiem jak Wy, ale ja nie zamierzam siedzieć w kuchni. – mruknął Kagami zupełnie przez nich dzisiejszego dnia pokonany. Cała siódemka udała się do salonu, gdzie przeczekali czas pieczenia ciasteczek. Aż w pewnym czasie z kuchni zaczął wydobywać się czarny dym, a w ich nozdrza uderzył przykry zapach spalenizny. - Chyba coś się pali. – zauważył Taiga - Nie, nie. Taki był plan. – odezwał się Akashi i przytrzymał ich przez kolejne kilkadziesiąt minut. W końcu postanowiono wyciągnąć blachę z ciasteczkami. A raczej coś, co miało nimi być. W ostateczności była to czarna masa, która niebezpiecznie pulsowała i bulgotała. Kagami spoglądał na to w ciszy. - Czemu mam wrażenie, że dodaliście coś jeszcze za moimi plecami? – zapytał cicho, ale gdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi, odwrócił się w ich stronę. Tylko, że zamiast ich gęb zastał pustkę i otwarte drzwi na korytarz. Przez jego pokój przeturlał się mały kłębek siana niczym w tych wszystkich westernach. - ………zabiję. Będą zdychać w piekle. – poprzysiągł cicho i ponownie spojrzał na blachę w celu wywalenia tego czegoś. Tylko, że to „coś” zniknęło, pozostawiając po sobie ciemne plamy świadczące o ucieczce. - no to jestem w czarnej dupie. – dodał czując dziwne uczucie ciemnych, spalonych macek za sobą. |
TosaNov 26, 2012 5:35 AM
Nov 25, 2012 2:04 PM
#3
Wszystkie opowiadania były bardzo fajne. brawa dla twórców :D Trudno rozdać punkty no ale lecim: 1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 3 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
Nov 26, 2012 2:54 AM
#4
Nov 26, 2012 10:02 AM
#5
Powiem szczerze że nieźle się ubawiłam. Nie nudziłam się przy czytaniu tych opowiadań, śmiałam się głośno i często (sąsiedzi potwierdzą xD) A oto mój werdykt: 1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 3 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 1 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 4 - otrzymuje 1 pkt Niech wygra najlepszy, muhahaha~ xD |
Nov 26, 2012 10:39 AM
#6
1. praca nr 3 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 1 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 2 - otrzymuje 1 pkt |
Nov 26, 2012 11:35 AM
#7
1. praca nr 3 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 2 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt Wszystkie prace interesujące. Osobiście szczególnie zwracałam uwagę na bogactwo językowe i oryginalność. No, ale ciekawie się czytało, powodzenia uczestnikom! :D |
elvagNov 26, 2012 11:44 AM
Nov 26, 2012 11:56 AM
#8
1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 3 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 1 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 4 - otrzymuje 1 pkt |
Nov 27, 2012 12:05 AM
#9
1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 3 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
Nov 27, 2012 2:14 PM
#10
Oj, miałam dylemat, szczególnie między pracami, które obstawiłam na dwóch pierwszych miejscach. Ostatecznie moje 4pkt otrzymała praca, przez którą miałam cały czas uśmiech na ustach, ba - ze dwa razy śmiałam się na głos. Muszę jeszcze pochwalić pracę, która zdobyła moje 3pkt, gdyż bawiła mnie niemal tak samo jak wyżej wymieniona praca. Gdybym mogła, te dwie prace otrzymałyby tą samą ilość punktów. Obie niesamowicie mnie rozbawiły. Gratuluję autorom. Dwie pozostałe prace także były ciekawe i pomysłowe. ;) 1. praca nr 4 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 3 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 2 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
![]() |
Nov 30, 2012 9:00 AM
#11
Wszystkie prace był ciekawe i każda mi się podobała ale jeśli mam rozdać punkty to niech będzie tak: 1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 3 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
Dec 1, 2012 1:54 AM
#12
Przyznaję, że miałam problem, któremu z dwóch (według mnie) najlepszych opowiadań dać pierwsze miejsce bo oba były tak samo genialne. Ostatecznie: 1.praca nr 4 - otrzymuje 4 pkt 2.praca nr 2 - otrzymuje 3 pkt 3.praca nr 3 - otrzymuje 2 pkt 4.praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
Dec 5, 2012 12:53 PM
#13
praca nr 2 - 4 pkt praca nr 4 - 3 pkt praca nr 3 - 2 pkt praca nr 1 - 1 pkt |
Dec 8, 2012 7:58 AM
#14
Dec 8, 2012 10:59 AM
#15
1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 1 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 4 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 3 - otrzymuje 1 pkt O.o aż w dwóch opowiadaniach wspomniany był BLEACH, ależ niespodzianka :D Dwójka była imo najzabawniejsza, no i podobał mi się pomysł z wpleceniem do historii członków klubu, za to spory + za bliczyka też xd. Dopiero co nadrobiłem The Walking Dead i przez to mam fazę na zombie, dlatego też praca nr 1 na wysokim 2. miejscu. Z pozostałymi opowiadaniami miałem problem, bo prezentowały podobny poziom, ale jednak zdecydowałem się na nr 4, ponieważ był bliczyk :P autor nie bał się użyć bardziej hmm jakby to powiedzieć, ostrzejszego, luzackiego słownictwa "No kur** wreszcie", "Ty debilu!", "Zluzuj poślady." itp. Brawa dla wszystkich, nie było słabej pracy. |
Dec 9, 2012 12:10 PM
#16
1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 3 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 4 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
![]() |
Dec 9, 2012 2:55 PM
#17
To i ja zagłosuję, a co xD a tak serio to nie chcę, zeby Aino mnie wywaliła z klubu =_='' 1. praca nr 4 - otrzymuje 4 pkt (za świetny humor ^^) 2. praca nr 3 - otrzymuje 3 pkt (całkiem słodki Midorima xD) 3. praca nr 1 - otrzymuje 2 pkt (ładnie napisane, jednak tematyka zombie nie jest w moim guście...) 4. praca nr 2 - otrzymuje 1 pkt (skierowane raczej do osób aktywnych w klubie... xP) |
Dec 9, 2012 10:27 PM
#18
praca nr 2 - 4 pkt praca nr 4 - 3 pkt praca nr 3 - 2 pkt praca nr 1 - 1 pkt |
Dec 10, 2012 3:23 AM
#19
1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 3 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
Dec 10, 2012 9:30 AM
#20
1. praca nr 2 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 3 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 1 - otrzymuje 1 pkt |
Dec 10, 2012 11:20 AM
#21
1. praca nr 3 - otrzymuje 4 pkt 2. praca nr 4 - otrzymuje 3 pkt 3. praca nr 1 - otrzymuje 2 pkt 4. praca nr 2 - otrzymuje 1 pkt |
Dec 16, 2012 3:56 AM
#22
Trochę spóźnione, ale oto i one! WYNIKI! <w tle fanfary> 1. miejsce - praca nr 2 - autorstwa cytrynki 2. miejsce - praca nr 4 - autorstwa Evendell 3. miejsce - praca nr 3 - autorstwa DarkNighty 4. miejsce- praca nr 1 - autorstwa Daiki-san Gratulacje dla wszystkich uczestników! :D Dziękujemy Wam serdecznie, za wzięcie udziału w naszym małym konkursie i mamy nadzieję, ze Wasz zapał na tym się nie skończy! Za Wasz trud i dla zachęty dla Was i dla innych mamy oczywiście nagrody! :P - dla każdego uczestnika pamiątkowy banner - pula nagród, z której sobie wybieracie jedną nagrodę według zdobytych miejsc, które są oznaczone kolorem szarym: ~ tomik wybranej przez siebie mangi 1. ~ layout 1.,2. ~ tapeta na pulpit z wybranymi postaciami z KnB 1.,2.,3. ~ avatar do profilu i na forum z sygnaturą 1.,2.,3.,4. ~ zamawianie kart klubowych bez limitu i bez kolejki 1.,2.,3.,4. O wybór nagrody proszę pisać do mnie :P Mamy nadzieję, że mieliście równie dobrą zabawę, jak my :) Podziękowania również dla klubowiczów za oddane głosy! Do zobaczenia przy kolejnym konkursie :P |
TosaDec 16, 2012 3:09 PM
Dec 16, 2012 5:41 AM
#23
Dec 16, 2012 6:17 AM
#25
Ja również gratuluję wszystkim ^^ |
![]() |
Dec 16, 2012 2:34 PM
#27
O.O <szok> Dziękuję osobom, które głosowały xD I gratuluję pozostałym zwycięzcom ^^ |
Dec 17, 2012 6:11 AM
#29
Po przeczytaniu jak na razie jednej pracy^ czyli pracy nr 1 zgadzam się z wynikiem. Godnie zasługuje na miejsce 4 ;P nienawidzę klimatów żywych trupów! Ta ta gratulacje wszystkim;P |
Dec 17, 2012 6:59 AM
#30
Dec 17, 2012 7:32 AM
#31
Ehm Daika bez urazy, ale nie uważam mojego czasu przeznaczonego na przeczytanie twego opowiadania za stracony. Generalnie było fajne tylko jedno mnie denerwowało^ bo mi się przypomniało high school of dead. Ta te motywy mnie bardzo irytują, że walczysz, a potem i tak kończy się to daremną próbą. Fajne było opowiadanie cytrynki^ Nawiasem mogłaś tam dać jako szczęśliwy item "wibrator" buahaha. |
Dec 17, 2012 10:36 AM
#32
Hahaha, o wibratorze niestety nie pomyślałam, ale jeśli będę miała kiedyś okazję to na pewno skorzystam z pomysłu xD |
Dec 17, 2012 11:06 AM
#33
Szczerze mówiąc, podejrzewałam, że opowiadanie cytrynki wygra. Pomysł z użyciem członków klubu z pewnością przypadł większości osób do gustu, a dodatkowo był oryginalny. Co nie zmienia faktu, że wszystkie prace mi się podobały, jednak do każdej znalazłabym jakieś pojedyncze zastrzeżenie. Gratuluję pozostałym zwycięzcom ;) |
Reply Disabled for Non-Club Members
More topics from this board
» Ulubione postacie~lisen - Jul 23, 2012 |
24 |
by Lupus_Igneus
»»
Aug 19, 2014 1:28 AM |
|
Sticky: » Nowości związane z Kuroko no Basket_Cassiopeia_ - Jul 24, 2012 |
29 |
by Tosa
»»
Aug 9, 2014 3:43 AM |
|
Sticky: » Ulubione/znienawidzone pairingi_Cassiopeia_ - Jul 24, 2012 |
18 |
by -Natsumi12-
»»
May 30, 2014 10:30 AM |
|
Sticky: » [OTWARTE] Zapisy do newsletter'a ( 1 2 )Tosa - Sep 22, 2012 |
78 |
by -Natsumi12-
»»
Apr 21, 2014 10:03 AM |
|
» [ZAMKNIĘTE] Kise Ryouta Birthday Edition~Zorka - Jun 17, 2013 |
18 |
by Yuki_chan3
»»
Mar 23, 2014 3:54 PM |